Kliknij tutaj --> 🥈 świat już pachnie wakacjami tekst

Dziś powietrze pachnie jak ostatnie dni wakacji. Deszcz na betonie. Deszcz na betonie. Twoja skóra pachnie jak ostatnie dni wakacji. Po co mi ten pociąg, skoro ciebie nie ma na stacji, a melodia się urywa niby Hejnał Mariacki. zakochani ludzie chcą patosu ja się staram być przyziemny i mam na to sposób nie powiem ci że twa obecność W środę pachnie jak truskawka, w czwartek jak wiosenna mżawka, w piątek pachnie cukierkami, a w sobotę – wakacjami. Czasem hasa w adidasach, czasem w butach na obcasach, zresztą strój jest bez znaczenia – uśmiech ją w królewnę zmienia. Wszystko staje się możliwe nawet ściany są szczęśliwe, kiedy mama jest bliziutko ! wiat ju pachnie wakacjami - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk. Gdzieś wyjedźmy już Bo mam ciężki mood Pora spieprzać z WWA Walizę już bierz Mam ochotę w kamienicy na vinyle i jazz Do Paryża rezerwuje młoda bilety, więc W samolocie ją nachodzi na anime i mnie Pora mi zaufać Już mnie jara tylko ona i gotówa Pali joya, no i mruga Pojebana, a pasuje mi jak ulał Lubi róże i prezenty Świat już pachnie wakacjami, Słońce woła w głos Że rok szkolny się zakończył, Że nauki dość. W takim przedwakacyjnym nastroju 28 maja uczniowie klas drugich wyruszyli na wycieczkę . Był to wyjazd do stadniny koni w Dubinkach (Dubingių žirgynas). Pogoda była wyśmienita, słońce radośnie przygrzewało i czuć było zbliżające się lato. Ten kompleks rekreacyjno - Site De Rencontre À La Réunion Gratuit. Tak to się w moim życiu podziało, że miałam możliwość być to tu, to tam w świecie. Zwiedzić, pobyć, objechać i wrócić. Było wspaniale i egzotycznie. Trudno i pięknie jednocześnie. Wyprawy wymagające odwagi i wyborów… Jednym słowem – przygoda. Goniłam tę wolność i często udawało mi się złapać ją za zwiewną nogawkę, uszytą z wiatru… Wracałam… Do miejsc znanych, prostych i swojskich… Są takie miejsca, które czasami wydają się nam mało atrakcyjne, a nawet nudne… Już wiem, że niesłusznie. Takie miejsce pamiętam u mojej babci Teodozji Melanii. Byłam dzieckiem. Babcia i dziadek na obrzeżach dużego miasta posiadali działkę z małym letniskowym domkiem. Małym. Typowa działka – z drzewami owocowymi, warzywniakiem, malinami pod płotem i kwiatami. Na środku stała wanna, do której nalewało się wody i można było ochłodzić ciało i myśli w upalne lato. Pamiętam bardzo dobrze tulipany, w każdym kolorze tęczy i piwonie. Do dzisiaj lubię te kwiaty. Wtedy nie doceniałam tego miejsca, wydawało mi się takie zwyczajne. Dziś moi rodzice posiadają podobną działkę. Patrzę na nią i dostrzegam piękno. Czuję prostotę. Teraz już wiem, że takie miejsca są ważne, potrzebne i cenne… Po podróżach, wyjazdach i włóczęgach lubię zaszyć się w tym małym, prostym świecie. Pachnącym owocami, warzywami, kwieciem. Pachnącym moimi rodzicami i ich pracą. To dobre miejsce. Spokojne, leniwe i nieskomplikowane. Zabrałam tam Jagodziankę na kilka dni. Większość czasu spędziłyśmy tylko we dwie. Duża i mała działkowa dziewczyna, no i ogrom przyrody ‘zamknięty’ na kawałku ziemi. Było prosto. Poranki są magiczne. Na sąsiedniej działce mieszkają kury. Kogut budzi każdego poranka. To są dobre pobudki. Otwieram oczy i patrzę na Jagodziankę, która też usłyszała koguci śpiew. To jest dobra muzyka. Coraz częściej takie utwory mnie zachwycają. Odsłaniam i otwieram okna. Schodzimy na dół w piżamach i wychodzimy w ten nasz mały świat. W piżamach smakuje to wyjątkowo dobrze. Nigdzie się nie śpieszymy. ………………………………………………………………… Witam się z kwiatami i drzewami, które też już się obudziły. Poranna rosa błyszczy w porannych promieniach wakacyjnego słońca. Nie trzeba wyjeżdżać na koniec świata by móc się rano uśmiechnąć. Nie trzeba jechać na dziewicze wyspy, by zobaczyć proste piękno natury. Dobrze jest zobaczyć odległy świat, ale to nie wymóg i nie reguła. Gdy człowiek nie jest szczęśliwy na ‘zwykłej’ działce, nie odnajdzie szczęścia w odległym świecie. A nawet jeśli poczuje szczęście w dalekiej podróży, nie będzie ono trwałe i wystarczająco mocne, jeśli na swojej przysłowiowej działce nie umie dostrzec fenomenu rubinowych porzeczek i niezwykłości powolnego ślimaka. To proces. Raz nie wystarczy sobie tego uświadomić. O to trzeba walczyć. Walczyć o przyjemność, którą mamy na wyciągnięcie ręki. Uczyć się tego. Ta nauka nigdy się nie kończy. Ja jestem w trakcie uczęszczania do szkoły – szkoły codzienności, prostoty i uwagi. To nie jest łatwa szkoła. Ba! To szkoła wymagająca. Wszystko, co proste najłatwiej jest schrzanić. Udaje mi się dostać dobre oceny, a są takie chwile, że wpadnie i bardzo dobra ocena. Są też oceny mierne. Trzeba się też przyznać i do… pały. Nic nie jest na zawsze i wiele spraw kołem się toczy. Życie, myśli, marzenia, nauka i oceny… Więc jeśli działkowy ślimak, pestka po śliwce, zielona trawa i kobieca piwonia nie interesują człowieka zupełnie, to pustynia Gobi, Gibraltar i Ocean Atlantycki też nie mają wielkich szans, mimo że są wielkie. Wiem jak to jest. Gdy zaczynałam podróże, zdarzało mi się zapominać o ‘zwykłym’ życiu, o prostym życiu, o prostych widokach, chyba nawet chciałam zapomnieć. I wiem jak smakowała wtedy daleka wyprawa – była niepełna, powierzchowna i możne nawet lekko oszukana… Było pięknie i porywająco, ale… Ale… Gdy człowiek nie odnajdzie sensu w sobie, nie zrozumie, że jest swoim najważniejszym i egzotycznym światem, nie doceni sensu siebie, nie będzie umiał pogłaskać ślimaka i dać mu powąchać działkowej piwonii – wtedy podróże będą ucieczką, a nie osobliwą przygodą. Przygodą, która jest skarbem. Skarbem takim samym jak poranki na rodzinnej działce… Na śniadanie robię jajecznicę od szczęśliwych kur. Jest też ‘zwykły’ biały twaróg. Herbatę w dużych kubkach z prostym uchem i siadamy z Jagodzianką pod śliwą na drewnianej ławce, którą zrobił mój tata. Mało mówimy. Słuchamy tej naszej małej działki, która bucha kolorową roślinnością. Jesteśmy. „ Jak daleko odszedłeś od prostego kubka z jednym uchem od starego stołu ze zwykłą ceratą od podziwu nad światem od tego co wielkie nie tylko z daleka, ale i z bliska” Pyta nas w wierszu ks. Twardowski. Jak daleko odchodzimy (jedziemy), by zobaczyć duże rzeczy? Chciałabym widzieć duże rzeczy w małych, wtedy i świat będzie prawdziwie i szczerze smakował. Chcę uczyć się doceniać i dostrzegać świat obok, codzienny, świat działkowy. Gdy będę o tym pamiętać, mam większą szansę na bycie szczęśliwą w ciepłej Afryce i zimnej Syberii. Świat zaczyna się w nas i tam się kończy. Piękno, które dostrzegamy dookoła nas to dodatek, który może tylko pomóc podkreślić ten nasz świat wewnętrzny. Zrywamy z Jagodzianką, poziomki, borówki i porzeczki. Jemy palcami. Mało mówimy… Oswajam Jagodziankę z pająkami. Już wie, po co pająki robią pajęczyny… Pajęczyna drży na letnim wietrze, drżą liście na drzewach, drżą przyjemnie myśli. Są ciche i spokojne. Bo to proste miejsce, które sprzyja zatrzymaniu. Zrywamy ogórki, a ze skórek robimy sobie maseczki, okłady na twarz – wyglądamy zabawnie zielono… Pachniemy ogórkami, czy mogą być piękniejsze wakacyjne perfumy? Gdy idę zrywać świeżą miętę, jestem szczerze szczęśliwa, przecież tak lubię mięte. A w letnie dni mogę pić napar ze świeżych listków. Czyż to nie pyszny powód do radości? Takiej cichej i prostej radości. Czuję ją, gdy zaczynam czuć zapach mięty. Na obiad jemy fasolkę szparagową, która dzielnie wyrosła w maminym ogródku. Oczywiście mizeria ze wspomnianych ogórków i ziemniaki okraszone świeżym koperkiem. Prosto. Popijamy kompotem, który zawsze kojarzy mi się z wakacjami na wsi. Smakuje dzieciństwem, przygodami i ciepłym latem. Rozkładamy się na leżakach z książką w ręku. Jagodzianka obecnie magluje Tuwima, a ja porwałam się na kilka książek naraz bo, nie mogę wybrać jednej. Ta moja niecierpliwość… Spacerujemy po naszej małej działce, podlewamy kwiaty, bo chce im się pić. Patrzymy w niebo, na którym co chwila przelatują dzikie ptaki. Leniwie, spokojnie, nudnawo upływają nam dni. To jest taka nuda, która pomaga i jest jak balsam. Moje zabiegane myśli, pomysły, marzenia i cele zwalniają i smarują się tym balsamem, który pachnie letnią ciszą. Ciszą, która rodzi się, gdy dostrzega się ten prosty świat i daje mu się szansę. Zapomniałam napisać o kawie. Kawa pół na pół z mlekiem. Po śniadaniu. Kocham ten moment. Gdy sama zrobię sobie kawę, sama usiądę i sama wypiję 😉 Każdego wieczora cieszę się na tę chwilę, która nastanie następnego dnia. Nauczyłam się celebrować ten czas z kubkiem kawy i naprawdę na niego czekam i doceniam, że mogę. Później nastaje wieczór. Jagodzianka udaje się do krainy Morfeusza. Czytam jej przed snem książki. Później śpiewam jej kościelne piosenki, które lubi i które wprowadzają ją w sen. Leżę z nią aż uśnie, co nie jest takie szybkie. A gdy mam ją już z głowy 😉 wychodzę w ten mały, działkowy świat. Odpoczywam po dniu, siadam pod naszą śliwą i patrzę jak świat zamyka pomału oczy. Jak ciemność wkrada się do nas pod furtką, coraz głębiej i głębiej… Czas na rumianek, który jest prawdziwie zdrowy i pomocny przed snem. Siedzę nie sama, bo w towarzystwie nieskończonej ilości gwiazd. Nocne niebo jest piękne co tu ukrywać… Świerszcz każdego wieczoru bardzo się stara, bym go usłyszała i doceniła. Słyszę i doceniam. Dziękuję za tak prostą i naturalną kołysankę. Nadal wszystko pachnie, mimo że już prawie śpi. I tak nam mija dzień za dniem, noc za nocą w tym puchowym, prostym świecie, który jest na wyciągnięcie ręki. W takim miejscach można się uczyć świata, by potem wyruszać i uczyć się gdzieś daleko, daleko jeśli przyjdzie taka ochota i los pozwoli… Gdy poznam dobrze i zaakceptuję to, co mamy blisko, wtedy to, co daleko zaakceptuje mnie. Nie trzeba uciekać, by zobaczyć coś ciekawego. Pozdrawiam asia :* Pamiętacie takie działki, możne nadal na takich bywacie? Czy też spaceruje tam ślimak i pachnie piwonia? 😉

świat już pachnie wakacjami tekst